pszczony:hodowla_matek

Hodowla matek pszczelich

Produkcja matek to straszak na początkujących, każdy kto choć raz się odważył i spróbował, wie, że jest to proste jak (panie się odwrócą!) wysiurać dziurę w śniegu. Proste, uwierz… Szczególnie w ulach korpusowych. Nie musisz też poświęcać jednej rodziny do wychowu matek, wyłączając ją z produkcji miodu. Takie metody nadają się do pasiek nastawionych na matki, na własne potrzeby można mieć i miód i matki.

Mówiłem już, że to proste? Wybierasz jedną rodzinę, zazwyczaj najsilniejszą wiosną, na rodzinę wychowującą. Jeśli nie masz matki reprodukcyjnej i musisz bazować na swoich pszczołach, to wychowująca jednocześnie może być tą, która da materiał na matki. Jeśli masz notatki i potrafisz zidentyfikować rodzinę która najbardziej Ci odpowiadała w zeszłym roku (miodność, łagodność i inne fanaberie), to od niej weźmiesz jajeczka. Sprawę predyspozycji do wychowu w zależności od rasy pszczół można pominąć na tym etapie. Jeśli rodzina wychowująca będzie inna niż reprodukcyjna, na wychowującą weź tą, która się w zeszłym roku (a jeszcze lepiej również w latach poprzednich) wyroiła. Chuchaj na nią i dmuchaj od wczesnej wiosny, dodawaj jej czerwiu na wygryzieniu (nie więcej niż dwa plastry, bo na początku maja pójdą na drzewo) tak, żeby na początek maja zajmowała minimum dwa korpusy wlkp. Samo przygotowanie do wychowu matek przeprowadzam tak: do górnego korpusu, oddzielonego kratą, wstawiam w środek: jedną lub dwie ramki z pierzgą, dwie ramki z czerwiem otwartym, ramkę hodowlaną z przyklejonymi miseczkami. Do wyszlifowania. Zabierasz ją dnia następnego, zabierasz też plaster z jajeczkami i młodym czerwiem z rodziny reprodukcyjnej. Biegniesz do pracowni (nie za szybko, bo larwy wytrząśniesz z komórek). Przekładasz do miseczek larwy jak najmłodsze. I tu jest problem - jak je wybrać, skąd wiadomo która jest młoda? Ja rozwiązałem to tak, że wyszedłem z założenia, że matka składając jaja porusza się spiralnie od środka plastra ku jego krawędziom. Opierając się na tym założeniu, larwy które już się wylęgły, a są w pobliżu niwylęgniętych jajeczek są larwami maksymalnie młodymi i nadającymi się do przekładania. Zważ tylko, aby miały połysk perły a nie będzie źle.

Mówiłem już, że wychów matek jest prosty? Nie bój się przekładania! To tylko wygląda na niesłychanie trudne! A jeśli na 30 przełożonych larw przyjmą Ci dziesięć, to co? Źle będzie? Jak Ci mało, możesz przecież dać jeszcze jedną ramkę z miseczkami i proces powtórzyć. Koszt ramki, łyżeczki do przekładania i kołeczka do miseczek to może… 30 złotych?

Na 5 dni przed wygryzieniem się matek robię odkłady z czerwiem w różnym wieku i pszczołami z miodni. Tak, wiem, że pięć dni bez matki to dużo, ale przynajmniej po przejrzeniu i zerwaniu mateczników ratunkowych mam prawie pewność, że matki czy czegoś co ją przypomina tam nie ma. Dzień lub dwa przed wygryzieniem się matek (kup kalendarz wychowu, przyda się do ustalenie czasu nie tylko wygryzienia) wkładam mateczniki do odkładu, pomiędzy górne beleczki ramek w centrum gniazda. Dotychczas 100% przyjęć. Odkłady z 2 ramek czerwiu + 1 pierzgi + 1 miodu. Jak jeszcze po jakimś czasie dasz im z ramkę czerwiu i będziesz o nie dbał, na pożytek sierpniowy będziesz miał z nich rodziny produkcyjne. W zeszłym roku dały mi z późnego pożytku więcej miodu (statystycznie) niż macierzyste.

Po co odkłady? Nie wiem, może to zależy od pożytków, ale jak nie zrobię z normalnej rodziny odkładu, i to dość wcześnie, to idą na drzewo. To jedno. Drugie - odkłady można sprzedać. W tym roku mam zamówienie na wszystkie jakie zdołam zrobić. Trzecie - najważniejsze - zasad nr 1 (jestem leniwy). Z powodu lenistwa nie wymieniam matek. Taaak… Nie wymieniam matek :) Wymieniam rodziny! Jeśli jakaś mi nie odpowiada, z różnych przyczyn (złośliwość, matka czerwi przez sitko, nie rozwijają się jak trzeba, skłonność do rabunków, mała miodność) nie bawię się z nimi, nie ratuję na siłę, wymieniam taką rodzinę na nową. Delikwentka wędruje z dwa metry dalej a na jej miejsce stawiam odkład (musi być chociaż niewielki pożytek). Zostawiam tak dzień lub dwa. Lotna pszczoła z rodziny wraca do odkładu, w ulu jest mało pszczoły, więc wyciągam ramki, omiatam na ziemię, wkładam omiecione do odkładu (mam pewność, że matki nie przeniosę), pszczoła się rozlatuje po pasiece i mam załatwioną wymianę mat… tfu… rodziny. Nie szukam matek, bo nie lubię i jestem leniwy. Skutek ten sam co przy wymianie matki, a roboty mniej :) Póki dobrze czerwi, to choćby miała 5 lat, niech sobie żyje.

Żródło

W tym roku postanowiłem odchować matki użytkowe klasyczną metodą z przekładaniem larw. Efekt mile mnie zaskoczył a metoda okazała się wygodna i nie wpływająca na produkcję miodu z rodziny wychowującej.

Krok pierwszy:

izoluję matkę na kawałku plastra. Zrobiłem mały izolator na ramkę 1/2 wielkopolskiej z dwiema sekcjami. Zaizolowana matka zaczerwiła plasterek już po 6 godzinach.

Krok drugi:

przygotowuję miseczki do przełożenia larw. Każda jest „pobrudzona” miodem i krzepnącym woskiem. Wosk nakładam pędzlem w momencie gdy zaczyna już krzepnąć, robiąc na miseczce „baranka”. Następnie listwy z miseczkami trafiają na dobę do dowolnego ula, ja dałem je do miodni rodziny wychowującej. Pszczoły czyszczą je i przygotowują do przyjęcia larw.

Krok trzeci:

1,5 do 2 godzin przed poddaniem larw z rodziny wychowującej zabieram dwie ramki z matką (mogą być bez czerwiu) i niewielką ilością pszczół (wystarczającą jednak do ogrzania ewentualnego czerwiu) i wkładam je do zamkniętej (ale z wentylacją) odkładówki. W rodzinie wychowującej przesuwam ramki tak, aby miejsce do włożenia ramek hodowlanych wypadło koło czerwiu odkrytego

Krok czwarty:

w czwartej dobie od złożenia jaj, przekładam larwy (staram się aby były 12 godzinne) do miseczek, do których wcześniej nakładam po kropelce mleczka (jeśli jest pobrane z mateczników to rozrzedzam je wodą)

Krok piąty:

umieszczam ramki hodowlane w rodzinie wychowującej.

Krok szósty:

po dobie od włożenia larw kontroluję ich przyjęcie („odpalenie mateczników”). Wybieram te najobficiej podlane mleczkiem, komasuję na jednej ramce hodowlanej (resztę brakuję) i wkładam z powrotem do rodziny wychowującej ale w izolatorze jednoramkowym. Następnie do rodziny zwracam ramki z matką i pszczołami. Matka trafia do gniazda (pod kratą), ramki zawieszam w nadstawce (bądź dwóch, jeśli gospodarujemy na korpusach nadstawkowych 1/2)

Krok siódmy:

w 9 lub 14 dniu izolujemy mateczniki (lokówkami), dając w każdą lokówkę po kropelce miodu. Zwłaszcza gdy będziemy czekać na wygryzienie się matek.

Krok ósmy:

w 15 dniu zagospodarowujemy mateczniki (np: poddajemy do odkładów) a w 16 dniu zagospodarowujemy wygryzione matki.

  • pszczony/hodowla_matek.txt
  • ostatnio zmienione: 2022/05/22 10:38
  • przez 127.0.0.1